Parę razy wspominałem o swoich kocich znajdach, w szczególności gdy jako inspektorzy doglądali inwestycji KOIpondu. Wszystkie koty są "ratowane", żadnych rasowych. No chyba, że "rasa europejska" z książeczki zdrowia cokolwiek oznacza. Czas pokazać całą gromadkę:
1. Nestorka rodu, Szelma, zdecydowanie ma błękitną krew, bo z całą tą domową hołotą nie rozmawia
Niby to arystokracja, ale najchętniej wypoczywa tak
2.
Gagatek o ładnej buzi i niewielkim wzroście. Jak był maleńki wyglądał tak ...
Po 5-ciu latach niewiele się zmienił ...
3.
Opryszek, syndrom dziecka zlęknionego, przez pierwszy rok czołgał się / skradał zamiast chodzić. Teraz chodzi, ale nadal z taką samą bojaźnią
4.
Cacek, co nie ma zębów. Po nim przejechał czołg, to znaczy każda kość jest nie na swoim miejscu, ale skóra trzyma wszystko w jednym worku
. Miał nie dać rady, ale mamy takiego weterynarza, że uratuje każdego zwierzaka, więc jest już z nami 7 lat.
5.
Barbara, vel Bucia. Tak samo, jest z nami z powodu weterynarza. Ma problem z trzymaniem linii, dlatego rzadko mieści się kadrze. A może to ja wolę fotografować buzię, zamiast całego ciałka
6.
Rudi, ubiegłoroczna, zimowa znajda. Udawał dziewczynę, dlatego się nad nim zlitowałem. Bałem się, że skoro kręci się na moim tarasie to przyprowadzi mi na wiosnę dodatkową szóstkę.