Ach, te dzikie koi :)

Do napisania paru słów w tym temacie skłoniła mnie poranna niespodzianka, jaką sprawił mi jeden z kojaków.
Po raz pierwszy wlazł mi na dłoń i z głośnym cmokaniem wyżarł wszystkie trzymane tam kulki pokarmu.
Dla doświadczonego pasjonata koi to zapewne normalna sytuacja, ale w moim przypadku jest to coś szczególnego.

Wspominałem już pisząc o Chagoi, że moje ryby są niespecjalnie oswojone. Gdy podchodzę do zbiornika, podpływają, a jakże - ale ostrożnie zachowując jakiś metr dystansu. Po podaniu pokarmu chwilę trwa, zanim najodważniejszy da hasło do uczty, która zresztą składała się do niedawna z kilku szybkich dość nerwowych sesji.
Co do przyczyny takiej sytuacji: pierwsze trzy ok 18cm japończyki wpuściłem do 200 l akwarium, do którego dostęp z góry był mocno ograniczony - tak więc pozostało mi tylko obserwować przez boczną szybę, co tam porabiają. Ano po wpuszczeniu - przyjechały od sprzedawcy wyłowione z dużego płaskiego zbiornika, w którym pływała jak to zwykle cała masa ryb, chętnie podchodzących do pokarmu - więc po wpuszczeniu do akwarium przysiadły gdzieś w kącie, zdenerwowane. I tak im zostało :( Każda następna ryba wpuszczona do tego zbiornika z początku zachowywała się w miarę normalnie, a potem przejmowała brzydkie obyczaje gospodarzy, reagujących nerwowo na zbliżenie się kogoś do szyby. I tak całą zimę.
Od niedawna, od paru tygodni postawiłem na lepsze ich oswojenie. Ograniczyłem nieco ilość pokarmu i zacząłem go podawać tak, aby ryby mogły go zjeść wyłącznie w mojej obecności. Dodatkowo - Marek mnie tym zasugerował z tym moczeniem rąk - staram się zawsze trzymać rękę w wodzie, aby je przyzwyczaić do bardziej bezpośredniego kontaktu. Tak więc kolana bolą, kark boli, ale ja się przyzwyczajam, karpie jakby wolniej... no jakoś to idzie i jest coraz lepiej!

Mam do Was pytanie o doświadczenia w tej materii - jak zachowujące się ryby kupowaliście, jak się oswajały.

No i jeszcze jedna sprawa: moim zdaniem słynna łagodność ryb z Japonii jest tylko i wyłącznie sprawą przyzwyczajeń, jakich ryby nabywają w trakcie poszczególnych etapów ich wychowu - pięć kolejnych selekcji, przeławianie, branie do ręki... i tak dalej. Nie bardzo wierzę, że to sprawa genetyki, bo przecież eurokoi to często pokolenie F1 po tarlakach japońskich, więc genetycznie niczym nie różniące się od towaru z Japonii. Natomiast ich selekcja zapewne wygląda zupełnie inaczej, niż tych drugich.
Często na filmikach obserwuje się, jak hodowcy wyczyniają czary-mary z rybami zagarniętymi do siatek - nie tylko je oglądają z każdej strony, ale głaszczą, kierują łbem w tę i we w tę...
Kolejne pytanie: zapewne ryby z wiekiem znacznie się uspokajają, choć niedawno nabyty Chagoi jest tej samej wielkości, co mój Sanke, a ten w porównaniu z nim zachowuje się jakby miał ADHD plus nerwicę.

#833 napisał pawelm

Problemem w tym hobby jest to, że wraz z doskonaleniem swojej wrażliwości na jakość koi potrzebujesz coraz większego budżetu.
...Z drugiej strony - mówi się, że im większą masz wiedzę o jakości koi, tym mniej wydajesz na nie pieniędzy...
Moje koi

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Mam dokładnie takie samo doświadczenie jak Ty, a swoich dzikusów celowo nigdy nie oswajałem :) . To z powodu 6-ciu kotów, które lubiły się "bawić" z poprzednikami - karaskami. Marny był ich żywot.

Historycznie rzecz ujmując stwierdzam jednak, że najbardziej odważny był Chagoi GR, a ta ekstremalna płochliwość przechodziła z wiekiem. Im starsza ryba tym bardziej jej się nie chciało wariować i miały powolniejsze ruchy. To chyba trochę tak jak ludzie.

#834 napisał BB_King

Pasja daje energię ...

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

BB_King napisał: To z powodu 6-ciu kotów, które lubiły się "bawić" z poprzednikami - karaskami.

Koty... Mam trzy. Pisząc o bolącym karku nie wspomniałem o 30 cm płotku pastucha elektrycznego, przez który się nachylam - zrobiłem go w możliwie mało rzucający się w oczy sposób. Zastanawiałem się nad powiększeniem oczka i zrobieniem przejścia z kamieni podobnie jak u Ciebie, ale koty... - płotek przestałby wtedy pełnić swoją rolę.

Historycznie rzecz ujmując stwierdzam jednak, że najbardziej odważny był Chagoi GR, a ta ekstremalna płochliwość przechodziła z wiekiem.

Mój brązowy Chagoi naprawdę bardzo mi pomaga w cywilizowaniu stadka. Pierwszy podpływa bardzo powoli, inne widząc to rozpoczynają walkę o jedzenie. Zaczął też jeść z ręki, która jest dzięki temu bardziej tolerowana przez resztę ryb.
Dzisiaj było ładne słońce:

#835 napisał pawelm

Problemem w tym hobby jest to, że wraz z doskonaleniem swojej wrażliwości na jakość koi potrzebujesz coraz większego budżetu.
...Z drugiej strony - mówi się, że im większą masz wiedzę o jakości koi, tym mniej wydajesz na nie pieniędzy...
Moje koi

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Po półtorej tygodnia zginania grzbietu nad wodą efekty są zauważalne. Czasami obserwując ryby aż się chce śmiać z ich reakcji. To straszne małpiarze. Obecnie przy karmieniu nie zrobią niczego, czego nie zrobi duży Chagoi. Jak podpływa, to reszta też. Jak się obrazi i robi zwrot, to całe stadko robi 'uff...z jedzenia nici...' i rozprasza się. Jak zacznie jeść z ręki, to najodważniejsze - na razie dość nieufnie - także chwytają kilka ziarenek.
Czasami ciężko wpaść na najprostsze rzeczy. Wcześniej gdy Chagoi był łaskaw coś zjeść, dostawał tyle, ile był w stanie zassać. Efekt - bardzo długie przerwy między kolejnymi podejściami jego i reszty. Teraz dostaje po 2-3 ziarenka i po chwili jest znowu. Znakomicie przyśpieszyło to bieg edukacji moich dzikusów.

#938 napisał pawelm

Problemem w tym hobby jest to, że wraz z doskonaleniem swojej wrażliwości na jakość koi potrzebujesz coraz większego budżetu.
...Z drugiej strony - mówi się, że im większą masz wiedzę o jakości koi, tym mniej wydajesz na nie pieniędzy...
Moje koi

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Systematyczność, cierpliwość i spokój i nauczysz jeść z ręki każdego koi. Tylko trzeba sporo czasu spędzić nad wodą :)
Najlepiej troszkę przegładzać koi i karmić tylko i wyłącznie z ręki! Trzymać w wodzie garść pokarmu aż zapach rozleje się w toni wodnej i prędzej czy później koi podpłyną. Jak nie za tydzień to za miesiąc ale da się nauczyć nawet Polskie kolorowe dzikusy ;)

Co do zapychania się dużą ilością pokarmu, to pamiętaj że kulki dość twardego suchego pokarmu muszą zostać zmiażdżone przez zęby gardłowe które gniotą i rozdrabniają pokarm na papkę którą karp jest w stanie swobodnie połknąć. Gdy dasz na raz dużo pokarmu, musi minąć tyle czasu zanik karp dokładnie je przeżuje i połknie :P
Więc jak chcesz go widzieć na powierzchni jak najdłużej, musisz podawać bardzo małe porcje. Podczas miażdżenia karpie schodzą najczęściej w niższe partie wody, tam czuję się bezpiecznie gdy są zajęte przeżuwaniem :) po połknięciu znowu są gotowe do "odkurzania" :P
Tak tak może nie każdy wie ale karp ma zęby tylko że te zęby są głęboko w gardle i służą tylko do miażdżenia i rozdrabniania pokarmu.

#940 napisał KOImark

"Najtańszym, możliwym sposobem budowania odpowiedniego stawu dla koi jest zbudowanie go tylko raz!!.. ale musisz spełnić jeden podstawowy warunek - musisz zbudować go prawidłowo!!"

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Czas generowania strony: 0.160 s.

Kupuj w koimark.pl

Kontakt

  • Firma:

    TIME Marek Szurpik

    ul.Hołowieska 56

    17-100 Bielsk Podlaski

  • Telefon:

    +48 730-301-809

  • Email:

    sklep@koimark.pl

  • Social:
  • Brak postów do publikacji.